W atmosferze protestów i podziale w rządzącej Syrizie grecki parlament w nocy z środy na czwartek uchwalił reformy wynegocjowane w ostatni weekend w Brukseli. Dzięki temu Grexit został zażegnany (ale pewnie nie na zawsze), a Hellada może rozpocząć negocjacje z Eurogrupą dotyczące konkretnej pomocy finansowej, której kwota ma wynieść ok. 80 mld euro. To uspokoiło nastroje inwestorów i pozwoliło na odreagowanie na rynkach kapitałowych.
Jednak na głównej parze walutowej nie zrobiło to większego wrażenia, bowiem EUR/USD spadał przez większą część tygodnia, a kurs od dłuższego czasu znajduje się w trendzie spadkowym. W czwartek podaż zepchnęła eurodolara do poziomu 1,0856 i być może w najbliższym czasie zechce testować dołek z 27 maja znajdujący się na poziomie 1,0820. Zdecydowanie większą reakcję widzimy na parze EUR/PLN, gdzie złotówka niemal przez cały tydzień się umacnia, a kurs spadł do poziomów widzianych ostatnio 26 maja. W czwartek po południu podaż trochę wyhamowała, a kurs w momencie pisania komentarza oscyluje w okolicach 4,1126. Za to złoty konsekwentnie tracił do dolara, ale po informacjach z greckiego parlamentu popyt miał problem z przebiciem poziomu 3,7850 i kurs uległ stabilizacji. Mocny dolar jest konsekwencją potencjalnego podniesienia stóp procentowych przez Fed. Janet Yellen podczas odbywającego się cyklicznie co pół roku sprawozdania w parlamencie USA powiedziała, że stopy w Stanach mogą wzrosnąć jeszcze w tym roku. Nie była to nowość, ale reakcją na te słowa było umocnienie się dolara. Swoje pięć minut miał również w tym tygodniu Mario Draghi. Podczas czwartkowego posiedzenia EBC pozostawił stopy procentowe bez zmian.
Warto wyróżnić dane makroekonomiczne, które zostały opublikowane w tym tygodniu. We wtorek dowiedzieliśmy się o czerwcowej sprzedaży detalicznej w Stanach. Wypadła ona słabo, ale nie miała większego wpływu na notowania dolara. Poznaliśmy również zgodne z prognozami finalne odczyty inflacji CPI w Niemczech, która rok do roku przyspiesza. W środę Chiny podały dane dotyczące dynamiki PKB za drugi kwartał oraz sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w czerwcu. Mimo że wszystkie te odczyty były lepsze od prognoz, to nad giełdami w Państwie Środka wciąż wisi widmo krachu. W Polsce natomiast wciąż mamy deflację, która stopniowo wygasa, wynika z opublikowanych w środę danych o inflacji w naszej gospodarce. Stany podały również, że czerwcowa produkcja przemysłowa zwiększyła się w stosunku do maja. Odczyt ten był lepszy od rynkowego konsensusu.
Dziś poznamy ważne dane z Polski, a mianowicie produkcja przemysłowa oraz sprzedaż detaliczna, a także dane ze Stanów ? inflacja CPI oraz liczba pozwoleń na budowę domów wydanych w czerwcu.
Autor: Adrian Apanel, MM Prime TFI