PKN Orlen kontra J&T – rozstrzygnięcie sporu coraz bliżej

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail

 

 

To, co łączy polski koncern PKN Orlen oraz słowacko – czeską spółkę J&T to udziały w Unipetrolu. Stosunki obu akcjonariuszy od wielu lat nie są najlepsze. Według najnowszych doniesień płocki gigant, który obecnie posiada blisko 63% akcji Unipetrolu, planuje odkupić pakiet akcji czeskiej firmy od J&T (23,7%). Realizacja takiego scenariusza doprowadziłaby do zakończenia długiego i męczącego obie strony sporu i poprawiłaby efektywność dalszej ekspansji płockiej Grupy na rynku czeskim. Co to oznacza dla akcjonariuszy Orlenu oraz dla inwestorów rozważających kupno jego akcji?

 

Na samym początku warto przypomnieć podłoże całego konfliktu. Pretensje J&T dotyczą przede wszystkim strategii Unipetrolu, a dokładnie jej części dotyczącej Spolany, spółki odkupionej przez Unipetrol od Anwilu (przedsiębiorstwo w 100% zależne od PKN Orlen) za symboliczną kwotę 1 mln euro. Firma początkowo trafiła pod skrzydła Anwilu, gdyż nie była postrzegana jako kluczowe ogniwo dla całej Grupy. Spolana to firma zajmująca się produkcją nawozów sztucznych, PCV, czy ługu sodowego. Do produkcji PCV niezbędny jest chlor, którego produkcja wymaga zmiany obecnej technologii – efekt nowych przepisów środowiskowych w UE. Szkopuł tkwi w tym, że konkurenci Spolany to spółki powiązane z J&T. Co więcej, poniosły one już ogromne nakłady inwestycyjne związane z technologią i liczyły na wykluczenie z gry jednego ze swoich konkurentów. Tymczasem Spolana nie składa broni i nie chce tracić swojego udziału w rynku, co nie podoba się konkurencji. Mamy tu zatem bardzo wyraźny konflikt interesów. Ponadto, J&T oczekuje znacznie wyższych dywidend wypłacanych przez Unipetrol, jednak jako akcjonariusz mniejszościowy w rzeczywistości nie ma na to wpływu.

 

Nie bez przyczyny niniejszy spór został odgrzany właśnie teraz. Już 30 czerwca odbędzie się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Orlenu, które stanowi znakomitą okazję do podjęcia strategicznych decyzji dotyczących czeskiej części biznesu. Niewykluczone, że działania czesko – słowackiej spółki są celowe, aby wymusić od płockiego koncernu wykup udziałów J&T w Unipetrolu i zakończyć tę niewygodną dla obu stron sprawę, bowiem oczywistym jest, że polski gigant paliwowy nie zamierza wycofywać się z Czech. Co więcej, planuje kontynuację procesu wzmacniania swojej pozycji u naszych południowych sąsiadów, co niewątpliwie stanowi dobrą informację dla akcjonariuszy i inwestorów.

 

Z drugiej strony należy pamiętać, że realizacja takiego scenariusza wiąże się z istotnymi wydatkami Orlenu. Koszt odkupu akcji Unipetrolu od J&T można oszacować na blisko 2 mld zł. To niemała kwota, choć stanowiąca ,,zaledwie” kwartalny zysk całej Grupy (biorąc pod uwagę pierwszy kwartał 2017 r.). Koncern może pozwolić sobie na taki wydatek, tym bardziej że jego sytuacja gotówka i płynnościowa jest naprawdę bardzo dobra. Warto jednak dodać, że wymagane inwestycje w Spolanie wyceniane są na około 800 milionów zł. Zatem pojawia się pytanie, kiedy ,,czeski plan” może się zwrócić i jak wpłynie on na wypłacaną przez Orlen dywidendę? Ze względu na bardzo solidną postawę spółki rynek pozostaje spokojny. Po publikacji doniesień dotyczących możliwości wykupu akcji Unipetrolu od J&T kurs akcji płockiego koncernu wyraźnie wzrósł. Inwestorzy wierzą w zakończenie sporu oraz w dalszy rozwój spółki na rynku czeskim. Co więcej, Orlen nie jest zaliczany do grona hojnych spółek pod względem dzielenia się zyskami, toteż obawy związane z uszczupleniem dywidendy mogą mieć dla inwestorów nieco mniejsze znaczenie.

 

Spory w akcjonariacie nie należą do zjawisk rzadkich, choć w większości przypadków odznaczają się brakiem wpływu na działalność operacyjną spółki. To najważniejsza kwestia dla inwestorów, choć mimo wszystko sam fakt istnienia takowego konfliktu często zniechęca do zakupu walorów danej spółki w obawie przed finalnym rozstrzygnięciem. W efekcie niniejsze podmioty są często niedoszacowane. Jednak przypadek Orlenu jest nieco inny, co wynika z wielkości spółki, jej kondycji finansowej i potencjału oraz z faktu, że spór dotyczy akcjonariatu na niższym szczeblu Grupy, a rezultat finansowy prawdopodobnego rozwiązania konfliktu jest znany. To sprawia, że potencjalna inwestycja w walory płockiego koncernu powinna zostać podjęta raczej na podstawie rzetelnej analizy fundamentalnej, aniżeli w oparciu o niepewność związaną z trwającym sporem.  

 

Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI

 

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail