Polski handel w walce o dane im słowo

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail

Polacy z całą pewnością nie mogą narzekać na brak wydarzeń związanych z rodzimą sceną polityczną. Po wprowadzeniu podatku bankowego, władza dobiera się do portfeli handlowców. Innymi słowy, rządzący po prostu realizują swój program wyborczy. Niemniej jednak, ich determinacja i zapał powodują, że nowa danina uderzy nie tylko w sklepy wielkopowierzchniowe, ale również, a może i przede wszystkim w małe, rodzime sklepy. W odpowiedzi, przedsiębiorcy przygotowują protesty oraz zamieszczają nekrologi, które obwieszczają śmierć polskiego handlu, próbując w ten sposób uchronić swój biznes przed bankructwem.

shopping-cart-3-1546160-640x480
Foto: Freeimages.com/Suzanne van Hattum

            Cały problem polega na tym, że polscy przedsiębiorcy, prowadzący małe sklepy, czują się oszukani i zagrożeni. Obecnie rządząca partia w swojej kampanii obiecała nałożenie podatku handlowego na sklepy wielkopowierzchniowe (w większości należące do zagranicznych podmiotów, które nie płacą podatków w Polsce), aby wspomóc rodzime sklepy, a zaraz sfinansować obietnice wyborcze. Niemniej jednak, nowy projekt ustawy zakłada dwie stawki podatkowe ? 0,7% dla miesięcznych przychodów do 300 mln zł oraz 1,3% dla przychodów przekraczających tę granicę. Dodatkowo, stawki te zostały podniesione do wysokości 1,3% i 1,9% w soboty, niedziele i święta. Ponadto, kwota wolna od podatku wyniesie zaledwie 1,5 mln zł. Okazuje się zatem, że tak skonstruowany podatek uderzy nie tylko w hipermarkety, ale również w małe sklepy.

            Handlowcy od czasów transformacji ustrojowej łączyli swoje siły. Wolność gospodarcza, która oprócz możliwości otwarcia własnego biznesu, zaprosiła również na atrakcyjny polski rynek wiele zagranicznych hipermarketów. Te okazały się zbyt silną konkurencją dla małych sklepów. W związku z tym, mali przedsiębiorcy byli zmuszeni do zrzeszania się (najczęściej w formie sieci franczyzowych), aby wspólnie móc walczyć o pozycję na rynku. Co więcej, sztuka ta, pomimo tak wielkiej przewagi ogromnych dyskontów, przynosiła efekty. Nowa danina publiczna może jednak zmienić obraz tej sytuacji i sprawić, że wysiłki te pójdą na marne. Przychody zrzeszeń zdecydowanie przewyższają kwotę wolną od podatku, co oznacza, że ciężar tej daniny spadnie na małe sklepy.

            Handlowcy, ich zrzeszenia oraz organizacje handlowe podkreślają, że małe sklepy charakteryzują się rentownością na poziomie 0,5%. W związku z tym, podmioty te najprawdopodobniej będą zmuszone porzucić swoje zrzeszenia, aby uniknąć płacenia podatku. Tym samym, stracą wspólny marketing oraz swoją siłę negocjacyjną. Wszystkie te czynniki spowodują wzrost cen ich produktów. Oliwy do ognia dolewa fakt, że zgodnie z polskim prawem małe sklepy będą opodatkowane dwukrotnie, a duże sieci dyskontowe właściwie tylko raz. Ponadto, zgodnie z przysłowiem ,,duży może więcej? można oczekiwać, że hipermarkety nie podniosą cen, aby w ten sposób zwalczyć konkurencję. Jak podkreśla prezes Polskiej Izby Handlu (PIH), sytuacja ta doprowadzi do wielu bankructw. Aby oszacować ewentualny przyrost liczby bezrobotnych, należy uświadomić sobie, że w Polsce działa ponad 24 tysiące sklepów, które funkcjonują w ramach różnych sieci franczyzowych, bądź innych zrzeszeń. Odpowiedni szacunek otrzymamy po pomnożeniu tej wielkości przez liczbę zatrudnionych.

            Krytyka oraz argumenty ze strony handlowców wydają się jak najbardziej słuszne. Podatek w obecnej formie mocno uderzy w tę branżę. Być może nawet wyeliminuje z rynku małe, rodzime sklepy. Niemniej jednak, liczne protesty, apele i listy do ministerstwa finansów zostały wysłuchane. Resort zamierza poprawić projekt niniejszej ustawy. Nie do końca wiadomo, w którym kierunku te zmiany podążą. Według informacji zebranych przez Puls Biznesu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że korekty będą dotyczyć kwoty wolnej od podatku. Jedno wydaje się pewne ? rząd nie zrezygnuje z nowej daniny, gdyż potrzebuje znacznych środków pieniężnych, które sfinansują hojne obietnice wyborcze. W całym tym zamieszaniu swoje uwagi zgłosiła również Komisja Europejska, która zarzuca nowej ustawie niezgodność z prawem wspólnotowym. Co więcej, w obronie małych sklepów stanął również minister rozwoju Mateusz Morawiecki. W związku z tym, rząd zmuszony jest do dokonania stosownych poprawek oraz do znalezienia wspólnego kompromisu, który pogodzi wszystkie wyżej wymienione strony konfliktu.

            Podsumowując, ustawa jest wyraźnie niekorzystna dla całej branży. Co więcej, nowy podatek może obciążyć zbyt mocno małe sklepy, tym samym doprowadzając do wielu bankructw. Ponadto, swoje wątpliwości przedstawiła również Komisja Europejska oraz polski minister rozwoju. W związku z tym, rząd powinien poprawić obecny projekt ustawy, bądź zrezygnować z niego. To ostatnie rozwiązanie wydaje się jednak niemożliwe. Budżet państwa potrzebuje środków, aby nie przekroczył granicy 3% w stosunku do PKB, która w obliczu ekspansywnej polityki fiskalnej może zostać naruszona.

Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail