Co z tą hossą na GPW?

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail
Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI

Jesteśmy na półmetku wakacji, które póki co nie rozpieszczają inwestorów. Lipiec przyniósł kontynuację korekty, co więcej, wolumen handlu wyraźnie się skurczył. W takich warunkach niewątpliwie niejeden inwestor zadaje sobie pytanie: co z tą hossą na GPW?

Obecna korekta przybrała formę konsolidacji. Indeksy WIG20 i mWIG40 poruszają się w trendzie bocznym, co po wcześniejszych dynamicznych wzrostach należy uznać za sygnał świadczący o sile polskiego rynku. Nieco mniej powodów do radości dają spółki z indeksu sWIG80, których ceny akcji ostatnio zniżkują. Warto jednak zachować spokój, nie raz podkreślaliśmy, że ze względu na okres wakacyjny kolejna fazy hossy może zostać odroczona w czasie. Wakacje na GPW w Warszawie często okazują się być czasem marazmu rynkowego, dlatego warto być cierpliwym.

Fundamenty polskiego rynku nie uległy zmianie, pozostają solidne. Dane makroekonomiczne nie zawodzą, a perspektywa redystrybucji środków unijnych budzi nadzieję na ożywienie w sferze inwestycji. RPP nie zamierza dokonywać zmian w obecnej, ekspansywnej polityce monetarnej. Stan budżetu państwa wyraźnie się poprawił. Polskie obligacje rozchodzą się niczym ciepłe bułeczki, a złoty pozostaje mocny względem euro i wyraźnie zyskuje wobec dolara. Globalny sentyment rynkowy pozostaje dobry, a to stanowi wsparcie dla rynków emerging markets, na których wyceny rynkowe wydają się być znacznie bardziej atrakcyjne niż w przypadku zachodnich giełd, a zwłaszcza Wall Street.

Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na kilka niepokojących aspektów. Chodzi o jastrzębie nastawienie Fed oraz o potencjalne zmiany w europejskiej polityce monetarnej. Zmiana dotychczasowego kierunku najważniejszych banków centralnych może mieć istotny wpływ na zachowanie zachodnich indeksów giełdowych, których wzrosty w ostatnich latach były napędzane przez dopływ taniego pieniądza. Teraz główne źródło hossy może wyschnąć. Mimo wszystko nie należy traktować tych argumentów jako sygnałów zapowiadających krach. Działania banków centralnych raczej znajdą swoje odzwierciedlenie w stopniowej korekcie. Kluczowym pytaniem pozostaje: kiedy ona nadejdzie i jak wpłynie na rynki emerging markets?

Jeżeli Fed wywiąże się z planów redukcji swojego bilansu, a EBC podejmie decyzję o ograniczeniu QE pytanie brzmi: dlaczego nie teraz? Z drugiej strony wiele zależeć będzie od skali tych działań. Stan amerykańskiej i europejskiej gospodarki jest naprawdę dobry, jednak daleki od tzw. boomu, dlatego też banki centralne będą raczej dosyć ostrożne, aby nie doprowadzić do recesji. W rezultacie wyniki ankiet przeprowadzonych przez agencję Bloomberg nie powinny stanowić zaskoczenia – według ekspertów hossa na Wall Street dobiegnie końca pod koniec 2018 r., a recesja amerykańskiej gospodarki rozpocznie się w pierwszej połowie 2019 r. Zatem biorąc pod uwagę wszystkie powyższe argumenty niewykluczone, że w najbliższym czasie beneficjentem nadchodzących, stopniowych zmian mogą okazać się atrakcyjne rynki emerging markets, oczywiście pod warunkiem braku nowych czynników ryzyka, np. o charakterze politycznym, które doprowadziłyby do wzrostu globalnej awersji do ryzyka. Inwestorzy w obawie przed korektą na rodzimych, dojrzałych parkietach, jeszcze zanim spadek ilości pieniądza faktycznie będzie odczuwalny, mogą zdecydować się na wykorzystanie potencjału rynków wschodzących

Zakładając trafność niniejszego scenariusza należy zastanowić się, w którym kierunku powinni spoglądać inwestorzy z Książęcej. Niewątpliwie warto postawić na mocnych deweloperów, którym uwarunkowania gospodarcze powinny sprzyjać także w 2018 r. Fundamentem polskiego wzrostu gospodarczego jest siła konsumenta, toteż warto zwrócić uwagę na sektor handlowy. Ponadto widmo redystrybucji środków unijnych może okazać się solidnym argumentem inwestycyjnym na rzecz sektora budowlanego oraz informatycznego. Dodatkowo wyraźnie poprawia się sentyment wokół branży energetycznej. Na uwagę zasługują również spółki przemysłowe, lecz w tym przypadku należy szczególnie pamiętać o wnikliwej selekcji.

Podsumowując, pomimo kilku lampek ostrzegawczych perspektywy polskiego rynku kapitałowego pozostają dobre. Tym niemniej wakacje są specyficznym okresem odznaczającym się mniejszą aktywnością inwestorów. Dlatego marazm warszawskiego parkietu nie powinien stanowić zaskoczenia, tym bardziej że trudno o zidentyfikowanie jakichkolwiek sygnałów sprzedaży. W efekcie póki co, najlepszą strategią wydaje się być przyjęcie pozycji oczekującej, choć nie należy zapominać o rozpoczynającym się sezonie publikacji wyników, który może przynieść nowe okazje inwestycyjne, zwłaszcza w tych najbardziej atrakcyjnych sektorach.

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail