Czy Paryż zakończy epokę węgla?

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail


rozbickiOd końca listopada przez niemal 2 tygodnie trwał szczyt klimatyczny w Paryżu, w którym wzięło udział prawie 200 państw. Wypowiedzi i komentarze najbardziej wpływowych ludzi odznaczały się optymizmem i wielką wiarą w utworzenie nowej globalnej umowy, która pozwoli ograniczyć emisję dwutlenku węgla, i uratować planetę przed tragedią, którą zwiastują naukowcy. Po zakończonych obradach, kolejni przedstawiciele państw mówili o wielkim sukcesie. Czy to oznacza, że nadchodzi koniec epoki dla brudnych paliw? Zwłaszcza mówimy tu o węglu, który pełni bardzo istotną rolę w polskiej gospodarce.

            Aby odpowiedzieć na powyższe pytania warto przyjrzeć się końcowym postanowieniom szczytu w Paryżu. Uczestnicy przede wszystkim zdeklarowali się do systematycznego ograniczania emisji dwutlenku węgla. Pomóc temu mają nie tylko działania związane ze zmniejszaniem zużycia szkodliwych surowców energetycznych. Głównym postulatem nowej umowy jest jednak wprowadzenie nowych technologii i zastosowanie ich w biznesie. Jak potwierdzają sami uczestnicy, takie rozwiązanie doprowadzi do rozwoju gospodarczego nie powodując tak znacznych zmian klimatycznych. Co więcej, państwa rozwinięte zdeklarowały się do organizacji szczytów co 5 lat, aby omówić i przedyskutować oraz sprawdzić swoją wzajemną skuteczność w tym zakresie. Ponadto kraje te zobligowały się do udzielania pomocy krajom najbiedniejszym do co najmniej 2020 roku o wartości 100 mld dolarów rocznie (Polska nie jest zobowiązana do udzielenia pomocy w ramach tego funduszu, ani też nie zostanie jego beneficjentem, ale rząd w ramach solidaryzmu wstępnie określił chęć pomocy na poziomie 8 mln dolarów). Rezultatem tych działań ma być ograniczenie średniego wzrostu temperatury do poziomu 2 stopni Celsjusza, co doprowadzi do złagodzenia skutków globalnego ocieplenia.

            Biorąc pod uwagę nieudany protokół z Kioto, podpisanie nowego porozumienia przez tak wiele państw jest sukcesem. Jednak sama umowa nie wprowadza żadnych konkretnych zmian. Cel został określony, jednak zdecydowanie brakuje konkretnych liczbowych postanowień dla wybranych krajów. Odpowiedź na pytanie ?dlaczego? wydaje się bardzo prosta. Takie limity z pewnością uderzyłyby w dwie największe globalnie gospodarki, czyli Stany Zjednoczone i Chiny, które to są największymi trucicielami środowiska. Wydaje się jednak, że brak konkretnych celów i działań spowoduje, że umowa ta pozostanie tylko piękną deklaracją, której jedynym sukcesem jest jedność wszystkich państw oraz podkreślenie w środowisku globalnym, że należy zacząć podejmować działania w kierunku ratowania klimatu. Być może jest to pierwszy mały krok, który umożliwi w przyszłości podjęcie bardziej konkretnych i wspólnych działań w tym zakresie.

            Co zatem nowe postanowienia znaczą dla węgla? Wiele państw ogranicza jego wykorzystanie, jednak najnowsze prognozy mówią o wzrostowym trendzie jego wydobycia, co nie pokrywa się z celem ochrony klimatu. Nowa umowa nie ustanawia konkretnych limitów obniżania emisji dwutlenku węgla, wobec tego nie jest zagrożeniem dla paliw energetycznych. Świat nie chce rezygnować z rozwoju, a do tego paliwa energetyczne są niezbędne. Nowe technologie mogą to zmienić, jednak upłynie jeszcze sporo czasu, zanim świat będzie w stanie utrzymać rozwój na podobnym poziomie bez pomocy surowców trujących środowisko. W związku z tym wszelkiego rodzaju hasła ,,koniec epoki węgla? wydają się zbyt optymistycznym sloganem.

Jest to natomiast bardzo dobra wiadomość dla polskiego sektora energetycznego, który uzależniony jest od węgla. Polska nadal będzie mogła opierać swoją gospodarkę energetyczną na tym surowcu. Oczywiście, można spodziewać się, że w przyszłości będziemy zmuszeni ograniczyć jego zużycie, najprawdopodobniej poprzez planowaną budowę elektrowni atomowej. Ta jednak okazuje się procesem długotrwałym i nie wyeliminuje udziału węgla w energetyce. Wszystkie te czynniki wpłyną z pewnością na politykę rządu wobec górnictwa i sektor ten zapewne będzie ratowany. Wymaga on wielkich inwestycji i zmian w zarządzaniu, aby znów stał się rentowny. Innymi słowy, górnicy nie powinni obawiać się o swoją najbliższą przyszłość, a Skarb Państwa musi liczyć się ze sporymi wydatkami na utrzymanie, w większości przynoszących straty, kopalń. Potwierdzają to również słowne deklaracje partii rządzącej, która to zapowiada chęć ratowania i doinwestowania górnictwa. Należy jednak podkreślić, że istnieje pewne ryzyko, związane z ograniczeniami Unii Europejskiej co do publicznej pomocy spółkom państwowym. Biorąc jednak pod uwagę funkcjonowanie prywatnej kopalni Silesia, czy też jeszcze nie tak dawno prywatnej Bogdanki, pojawia się pytanie, czy forma polityki gospodarczej proponowanej przez rząd ma w ogóle jakiekolwiek uzasadnienie ekonomiczne.

Podsumowując, zakończony podpisaną umową szczyt klimatyczny w Paryżu jest sukcesem jedności. Nie wnosi on jednak żadnych konkretnych postanowień i działań. W związku z tym nie ma podstaw, aby mówić o kończącej się erze węgla i innych paliw energetycznych. Dlatego też wydaje się, że polski górnik, silnie wspierany przez rząd, może w najbliższej przyszłości spać spokojnie. Natomiast Skarb Państwa, jeśli rząd nie zmieni polityki wobec sektora górniczego i energetycznego, musi liczyć się ze sporymi wydatkami.

white

Łukasz Rozbicki

MM Prime TFI

Facebooktwittergoogle_plusredditpinterestlinkedinmail